80 książek, które każde dziecko powinno poznać do ósmego roku życia
Książki dla dzieci od pierwszego do czwartego roku życia.
Jak wybierać książki dla dzieci?
Pewne etapy w życiu rządzą się swoimi prawami, potrzebami i możliwościami poznawczymi. Każdy chce kupować książki, z których dziecko się ucieszy i które będą cudownym wspomnieniem. Robić książkowe prezenty, które wystarczą na dłużej. Wybór w księgarniach jest przeogromny. Czasem człowiek stoi, patrzy i oczopląsu dostaje.
Kierowałam się zasadą: odrobina nowości, ale też starocie do odnalezienia w bibliotekach, inności i koniecznie choć jeden tytuł z klasyki. Wiem, że można więcej, inaczej, ale akurat w tym artykule nie chodzi mi o ilość, tylko o ukierunkowanie.
Tak naprawdę nie chodzi o konkretne tytuły tylko o rodzaj książek dostosowany do wieku i potrzeb dziecka. Czasem nawet bardziej chodzi mi o autora (który wiadomo, że napisał więcej niż jedną książkę) lub rodzaj książki np. pierwsza encyklopedia. Stąd te moje komentarze przy każdej propozycji.
Jeśli myślisz, że to za wcześnie na książki, to sprawdź, co myśli twoja pociecha. Roczniak jest zainteresowany nauką chodzenia, ciągłym przemieszczaniem się i braniem do rąk wszystkiego, co znajduje się w ich zasięgu. Dlaczego książka nie miałaby się tam znaleźć?
Odpowiednia książka z pewnością zaciekawi dziecko. Odpowiednia, czyli jaka? Taka, którą można rzucać, brudzić, targać, głaskać, podgryzać i nie trzeba przy jej czytaniu długo i cicho siedzieć. Inaczej rzecz ujmując – książka interaktywna, z tekturowymi, plastikowymi, szmacianymi, gumowymi kartkami.
- „Akademia Mądrego Dziecka” – przesuwanki, dotykanki, kartonowe książki na różny temat. Można się nimi bawić, bo tak to widzi maluch. Oczywiście zachęcają do pokazywania paluszkiem i wspólnego czytania. W tej serii jest kilka tytułów.
- „Księga dźwięków” – bo jeszcze zanim słowa i zdania, to ćwiczycie klaskanie, tupanie, cmokanie itd. Ważne, żeby dźwięki opisane w książce były przykładami z otoczenia dziecka. Jeśli więc możesz, to nie tylko czytaj, ale też klaszcz, dzwoń, cmokaj, zaprowadź do pieska, niech zaszczeka itd. Księga dźwięków ma też część drugą, czyli „Księgę Ryków”,
- „Maluszek patrzy. Groszki” – to książeczka dla jeszcze młodszych dzieci, takich półrocznych, ale znakomita do nauki kolorów, ćwiczenia dotyku (celowanie palcem w kropkę), dlatego polecam sięgać po nią z roczniakami. Równie fajnie sprawdzą się wszystkie propozycje z dziurami.
- „Pierwsze obrazy” – kartonowa seria dla najmłodszych, w której dzieci mają szansę rozpoznawać kształty, ale też poznać najprawdziwsze elementy dawnych kultur pozostawione na ścianach jaskiń. Obcowanie ze sztuką od najmłodszych lat jest ważne. Tu sztuka jest jednocześnie zabawą z prostymi kształtami i barwami.
- „Miffy” – nie mogę pominąć tej serii. Dzieciom podobają się bardzo proste obrazki, mały format i niewiele do czytania. Są też rymy i co ważne, krótka historia o czymś, a nie tylko obrazek i jedno słowo. To już krok dalej. Można ją zabrać ze sobą na każdą wyprawę i sięgać kiedy trzeba roczniaka na chwilę zająć.
- „Kąpiel”, „Spanie” – to dwie z serii książek dla maluchów, w których poznajemy dzieci. Wiele osób szuka książek, w których zamiast mówiących zwierzątek będą ludzie i realne sytuacje. Dokładnie tak to tutaj wygląda.
- „Krecik” Bino Europe – drewniane książeczki dla najmłodszych. Jest ich cała seria. Czasem jeden obrazek na stronie (też świetne), innym razem słodkie obrazki ze znanej bajki, o których można wiele roczniakowi opowiadać.
- „Kto się ukrył? W lesie. Moja pierwsza książeczka z okienkami” – wszystkie książeczki z okienkami są znakomite dla roczniaków. Warto, by na stronach znalazła się krótka treść i żeby rysunki były dość realistyczne, bo roczne dziecko nie potrafi sobie jeszcze „wyobrazić”, że coś jest kotkiem, pieskim czy domem. Musi to widzieć i rozpoznawać. Wiem, że okienka bywają problematyczne jeśli chodzi o takie maluchy, ale próbujcie, warto.
- Książeczki do kąpieli. Są różne, akurat pokazuję zwierzakową firmy Canpol. W sumie nieważny autor i tytuł, ważne, że można ją moczyć i czytać w wannie.
- Książeczki sensoryczne – trudno spotkać taką szmacianą książkę w księgarni (raz kiedyś wpadła mi w ręce francuska). Ale jest wiele mam, które tworzą je na zamówienie. Po prostu szyją w domu.. Sensoryczne to też takie, które wydają dźwięki.
Dwulatek biega, skacze, ucieka i coraz lepiej radzi sobie z komunikacją. Dla budowania poczucia bezpieczeństwa i bliskości potrzebuje możliwości wyznaczania swoich granic, zachęty do poznawania (głównie zmysłami) nowych rzeczy, dużo ruchu i wprowadzenia codziennych rytuałów. To już najwyższy czas. Jednak najbardziej na świecie potrzebuje ruchu, aktywności przy czytaniu.
Kiedy już się wam znudzą książki dla dwulatka, przeczytane po sto razy od deski do deski, zachowaj je na dnie szuflady. Mało tekstu, duże litery. Prawie wszystkie sprawdzą się przy nauce czytania za kilka lat.
- „Pora na potwora” – tu można przekładać i kombinować. Obrazki są abstrakcyjne, czyli dla roczniaka trochę mało konkretne, ale już dwulatek może się taką książką znakomicie bawić. I oczywiście też zamieniać się w potwora.
- „Basia” – cała seria prostych książeczek opisujących codzienność najmłodszych. Jest temat o pieluszce, o zasypianiu itd. Czyli także pomoc dla rodzica w rozwiązywaniu konkretnych problemów i wprowadzaniu pewnych rytuałów w życie, a nawet o ekologii dla dzieci: Basia i śmieci >>
- „Babo chce!” – za pomocą pięknych rysunków i przede wszystkim wyrazów dźwiękonaśladowczych, opisuje świat i relacje rodzinne. Znasz to: „daj”, „chcę”? Jak widać książka z życia wzięta. W podobnym stylu (nauka słów) są też książki: Chodź na słówko >> oraz Kartonowe książki edukacyjne >>
- „Turlututu. A kuku, to ja!” – wyraziste kolory i ufoludek, który zaprasza dziecko i rodziców do zabawy. Tak, tą książką można potrząsać i nawet po niej malować. Z pewnością książka (odpowiednio traktowana, bo już bez usztywnianych kartek) posłuży wiele lat. Napisana drukowanymi literami może być świetną zachętą do nauki literek. Dziecko znające przygody ufoludka czytane kiedyś z rodzicami, chętnie samodzielnie przeczyta tę książkę. I będzie bardzo dumne z tego osiągnięcia.
- „Kicia Kocia na placu zabaw” – ta kicia ma wielu zwolenników i tyle samo przeciwników. Nie da się zaprzeczyć, że jest pewnym fenomenem lubianym przez dzieci. Seria, dzięki której maluszek zapamięta gdzie głowa, gdzie ręce, gdzie brzuch itd. Kocia bywa też na basenie albo uczy się sprzątać. To takie rzeczy, które już powoli przygotowują do bycia samodzielnym trzylatkiem
- „Kolory” – to specyficzna książka ucząca oczywiście o kolorach, ale też zapraszająca rodzica i dziecko do zabawy prawdziwymi farbami. Czytanie o nich to jedno, a malowanie „jak w książce” to wielka frajda. Książki pomagające zapamiętywać kolory, to ważny etap w życiu dwulatka.
- „Zaśnij ze mną” – to z kolei książeczka, która przyda się kiedy przyjdzie czas nauczyć się spać we własnym łóżeczku i czas na wprowadzenie rytuału. Może się to potem bardzo przydać w rytmie przedszkolnym lub żłobkowym. Książka, którą maluch musi się zaopiekować. Zaśnij ze mną >>
- „Ilustrowany inwentarz zwierząt” – to książka idealna dla malucha, gdzie można mu pokazać przepiękne rysunki. Wdaje się trochę za dorosła dla dwulatka? Nie daj się zwieść. Dwulatki uwielbiają wertować takie atlasy. Czytaj dziecku nazwy wszystkich zwierząt. Zdziwisz się, jak szybko je zapamięta.
- Julian Tuwim – wierszyki klasyki i książeczki w twardej oprawie wydawane w różnych odsłonach przez wiele wydawnictw. Takie książki z jednym wierszem i ilustracjami np. Lokomotywa, ucząca rytmu, taktu i rymów oczywiście. A ile okazji do ćwiczeń logopedycznych przy każdym jej czytaniu. Sprawdzą się też zbiorcze wydania wierszy w jednej, pięknie ilustrowanej książce.
- „Super tata” – który może już teraz bardziej uczestniczyć w życiu dziecka niż kiedy było niemowlakiem potrzebującym najbardziej bliskości mamy. A więc tata, książka i dobra zabawa z dźwiękami i wymyślaniem historyjek.
Trzylatek często rozpoczyna przygodę z przedszkolem, uczy się samodzielności i wyrażania emocji. Jest bardzo ciekawy świata, a przy tym milusiński, przytulalski i wygadany. Zadaje sporo pytań, ale ma też przed sobą wiele wyzwań np. nauka samoobsługi, współpracy, pierwsze poważniejsze znajomości z rówieśnikami. Odkrywa też, że świat niesie ze sobą zagrożenia, nie tylko przyjemności. Zatem sporo trzeba rozmawiać o bezpieczeństwie i nazywaniu uczuć.
- „Zuzia idzie do przedszkola” – dłuższa historyjka z obrazkiem na każdej stronie. Cienka, mała i poręczna. Bardzo dokładnie opisująca przedszkolną rzeczywistość i emocje dziecka. Maluchy chętnie wracają do te serii. Jej „bratem” dla chłopców jest seria „Maks”. Świetna jest też kartonowa opowieść o przedszkolu pt. „Feluś i Gucio idą do przedszkola”.
- „O małym krecie, który chciał wiedzieć, kto mu narobił na głowę” – tym razem jest bajka zachęcająca do poznawania świata, rozumienia różnorodności, ostatecznego żegnania się z pieluchą. Bardzo pomocna przy nocnikowych potyczkach.
- „Gryźgo idzie w świat” – kolorowe, bardzo wesołe obrazki, twarda oprawa, historia pieska, który urwał się z łańcucha i poznaje uroki wolności oraz oczywiście nowych znajomych. Nie zawsze wszystko idzie po jego myśli, ale zawsze udaje się znaleźć wyjście z sytuacji. To książka ucząca wrażliwości oraz jak budować relacje z innymi, także rówiesnikami.,
- Wiesze Jana Brzechwy – klasyka zawsze musi się zaleźć na półce trzylatka. Sięgajcie po te krótkie, ze zwierzętami jako bohaterami. Tacy bohaterowie najbardziej przemawiają do wyobraźni, takie polubi trzylatek.
- „Klapu klap” – dużo barw, kształtów, dźwięków i nauka liczenia. Rewelacyjny pomysł wykorzystujący wrodzoną ciekawość i chęć aktywności dziecka. W nauce związanej z odkrywaniem świata i np. liczeniem bardzo pomoże seria „Dwa, trzy, cztery”.
- „Żegnaj pieluszko” Wydawnictwo Debit – nadal w klimacie samodzielności i podejmowania ważnych decyzji. Tu już bezpośrednio mamy do czynienia z historyjką o misiu, który (nie za pierwszym razem i nie bez żalu) żegna się z pieluchą.
- „Opowiastki o zwierzętach”– krótkie i bardzo prosto napisane, specjalnie z myślą o trzylatkach, rozwijaniu ciekawości i komunikacji rówieśnikami. W podobnym klimacie są krótkie „Opowiastki dla małych uszu”.
- „Pomelo i kształty” – o małym słoniu jest cała seria książeczek, które niepostrzeżenie, w sposób ciepły i zabawny edukują trzylatka. W tej najważniejsze są ilustracje i skojarzenia, pozwalają wprowadzać pojęcia nieco bardziej abstrakcyjne. Niektóre tytuły spodobają się też starszym dzieciom, bo ten słoń czasem lubi filozofować.
- „Wiersze, że aż strach” – każda książka do ćwiczeń wymowy wierszem i rymem będzie dobrym prezentem dla trzylatka. Niech te wierszyki będą zabawne, niezbyt długie i w temacie, który najbardziej lubi twoje dziecko. Tutaj urzekają też ilustracje, a wiersze zachęcają do malowania, zgadywania, wymyślania i tworzenia.
- „Paweł i Gaweł”, „Małpa w kąpieli”, czyli na tapetę bierzemy Aleksandra Fredrę. Język nie jest najłatwiejszy, ale to dobrze, bo czas poznać coś więcej niż tylko najprostsze bajeczki. A wierszyki dotyczą problemu bezpiecznych zachowań więc idealnie się nadają do zabaw i rozmów z trzylatkiem.
Czterolatek to już najczęściej przedszkolak. Potrafi zadawać milion pytań dziennie. I domagać się konkretnych, prostych odpowiedzi. Ważni stają się rówieśnicy i przedszkolne aktywności. Zabawy są coraz odważniejsze i bardziej abstrakcyjne, ale też emocji, czasem lęków nie brakuje. Najważniejsza jest jednak przygoda. Musi się coś dziać. I do głosu zaczynają dochodzić dziecięcy bohaterowie, zwierzątka powoli schodzą na drugi plan.
- „Maja i jej świat. Ciekawość”– prosta przygoda, szkicowane ilustracje, dziecko skupia się na treści. A na końcu są zabawy dla rodzica i pociechy.
- Jeśli wolicie nieco bardziej szczegółowe książki, rozwijające ciekawość to zerknijcie na serię „Wielka Księga Wiedzy. Cały ten świat”. Wszystko z przepięknymi obrazkami, napisane w przystępny sposób.
- „Lalka Williama” – zaczyna się odróżnianie co „chłopackie” i „dziewczyńskie”, dokuczanie innym i brak tolerancji (tak, przedszkolaki mierzą się z takimi tematami). Ta książka uczy akceptacji i powinien ją przeczytać każdy rodzic czterolatka. W podobnym klimacie jest też książka „I co teraz?”,
- „Nasza mama czarodziejka” – książka, którą znają i nasze mamy. O mamie, która potrafi zaradzić na wszystkie kłopoty. I czarować. Czyli o każde mamie. Pięknych książek o mamie jest naprawdę wiele. Szczególnie chwyta za serce poetycka nieco, metaforyczna „Miłość”. Pozostając w klimacie czarów i wiary w marzenia oraz kompletnego wzruszenia związanego z byciem dzieckiem i pojmowanie świata „po dziecięcemu”, w biblioteczce maluch nie może zabraknąć „Aksamitnego Królika”. Książki, w której zabawka pragnie być prawdziwa i dowiaduje się co to znaczy „być prawdziwym”.
- „Księżniczki i smoki” oraz „Rycerze i smoki” – znajdziesz tu bajki o bardzo mało klasycznych księżniczkach i rycerzach. Te księżniczki nie boją się smoków, nie lubią się myć i często nie słuchają rodziców. Taka odskocznia od disneyowskch filmowych kreacji. Napisane i zilustrowane z ogromnym poczuciem humoru. Podobnie jak „Księżniczki nieco zakręcone”,
- „Zęboszczotki” – jeśli masz w domu dziecko unikające samodzielnego mycia zębów, podsuń tę książę. Mieszkają w niej prześmieszne szczotki dla każdego, nawet dla szczerbatego. Sama rozmowa o nich jest wyjściem do pogadania o dentyście i higienie, a także przy okazji o różnych zawodach. Rewelacyjnie rozwija wyobraźnię.
- „Paddington” – tego jegomościa nie trzeba chyba przedstawić. To klasyk i to piękny. Czterolatek może się z nim (i jego niezdarnością) w pełni utożsamić, a do tego miś wciąż przeżywa zabawne przygody. Jest cała seria przygód Paddingtona.
- „Figle migle” – czterolatek je lubi i paluszki też lubią figlować. A figlując przy czytaniu, zupełnie niepostrzeżenie także ćwiczą.
- „120 przygód Koziołka Matołka” – jeśli zastanawiałaś się kiedy pokazać dziecku pierwszy komiks to właśnie jest dobry moment. To taki prekursor komiksu, ale wart pokazania. Żeby czterolatek zobaczył, że książka może wyglądać też w ten sposób.
- „Moja pierwsza encyklopedia zwierząt” – skoro czterolatek zadaje tysiąc pytań dziennie, nie może nie posiadać zbioru odpowiedzi. Pewnie jeszcze nie raz będziecie kupować jakiś atlas, album i inną encyklopedię np. tematyczną. Jednak na początek przygody z tym rodzajem książki proponuję taką, w której ilustracje są zdęciami, a nie rysunkami. Nie musicie jej czytać od deski do deski (macie na to wiele lat). Nie musi być nawet napisana bajkowym, najprostszym językiem. Czterolatek bardzo chętnie przejrzy taką dorosłą książkę i piękne fotografie (których nie ma w całej reszcie swoich bajek). A kiedy zacznie zadawać pytania na temat interesujących go zdjęć, wtedy siadacie, wspólnie czytacie i tłumaczysz co i jak. Tak się buduje najpiękniejsze dziecięce wspomnienia.